
W 26 kolejce rozgrywek IV ligi dolnośląskiej Piast Zawidów po dość dobrym spotkaniu uległ w Bolesławcu miejscowemu BKS Bobrzanie 1:3. Jedyna bramkę zdobył Kozłowski.
Auro panującego tego dnia nie sprzyjała grze w piłce, gdyż gęsto padający deszcz momentami utrudniał grę zarówno BKSowi jak i Piastowi.
Pierwsi do ataku ruszyli gospodarze, którzy swoich sił próbowali rozgrywając piłkę w boczne sektory boiska. Goście rozpoczęli nerwowo, kilka razy wybijając piłkę na oślep z własnego pola karnego. Po kwadransie gry obraz boiskowych wydarzeń nieco uległ zmianie. Piast próbował swoich sił w ofensywie, rozgrywając piłkę na aktywnego Sarełę. W 24 minucie D. Ryż fauluje przed polem karnym Ohagwu i sędzia odgwizduje rzut wolny. Do stałego fragmentu podchodzi Żmudziński. Pomocnik BKSu uderzył obok muru wprost w Gilewskiego, który niefortunnie sparował piłkę przed siebie, w zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej zachował się Majka, który z pozycji spalonej zdobył pierwszego gola. Niestety sędzia boczny nie uniósł chorągiewki ku górze, co spotkało się z wielkim oburzeniem przyjezdnych. Kapitan Piasta A. Gorzka ruszył do sędziego liniowego, ale niestety jego interwencja zakończyła się żółtą kartką, jaką otrzymał od głównego arbitra zawodów. Mimo wydarzeń które miały miejsce Piast postanowił nie składać broni. W 37 minucie doskonałą sytuację do zdobycia gola miał Szywała, jednak piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Kowalskiego. Ostatnie 5 minut pierwszej połowy należały zdecydowanie do Piasta. Przygraniczni ruszyli wysokim pressingiem, zmuszając gospodarzy do chaotycznego wybijania piłek. Przyniosło to swój efekt w 44 minucie. A. Gorzka dośrodkował piłkę wprost na głowę Kozłowskiego, który daje Piastowi wyrównanie.
Druga połowa to huraganowe ataki gospodarzy. Piast próbował swoich sił w ofensywie, jednak momentami brakowało dokładności. Po stronie Bolesławca do sytuacji strzeleckiej dochodzili Ohagwu i Majka. Na szczęście górą w tych pojedynkach był Gilewski. Gra gospodarzy opierała się głównie na dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska, które swoje efekty przyniosły w 74 minucie. Po jednym z nich bramkę na 2:1 zdobył Ohagwu. Do końca meczu zostało 15 minut, wobec czego zawidowianie rzucili się do odrabiania strat. Po dośrodkowaniu Damiana Ryż z prawej strony boiska, swojego szczęścia próbował starszy z braci Rafał, jednak i tym razem zabrakło niewiele. Gospodarze mogli skarcić zawidowian, gdyż po stracie piłki przez Rysiowskiego na bramkę popędził Bryjak. Ku zdziwieniu kibiców w sytuacji 1 na 1 nie trafił w bramkę. Okazję do zdobycia gola miał również Rissmann. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry kibice o słabych nerwach mogli przeżyć zawał. Wpierw po podaniu młodszego Ryża w sytuacji 100 % znalazł się Sareło. Popularny Rado znajdując się na 5 m mógł albo sam kończyć sytuację strzałem, albo jeszcze dograć piłkę do lepiej ustawionego Kozłowskiego, jednak niewiedząc czemu „oddał piłkę” bramkarzowi. Gospodarze wyprowadzili kontrę zakończoną pięknym golem Ohagwu. Po strzelonej bramce arbiter zakończył spotkanie.
Piast mimo porażki zszedł z boiska z twarzą, pozostawiając na boisku wiele zdrowia i walki, która niestety ostatecznie nie przeniosło się na sukces końcowy.
BKS BOBRZANIE BOLESŁAWIEC - PIAST ZAWIDÓW 3:1 (1:1)
PIAST: M. Gilewski - B. Sareło, D. Ryż, M. Kiewra, K. Gorzka - R. Sareło, A. Gorzka, T. Kozłowski, M. Myczkowski, R. Ryż - M. Szywała (58 A. Rysiowski).