
Porażką Piasta zakończyło się spotkanie w Zgorzelcu, w którym naprzeciw naszej ekipy stanęła miejscowa Nysa. Jedyną bramkę zdobył strzałem zza pola karnego w 18 minucie Jabłoński. Tuż przed przerwą gospodarze mieli doskonałą okazję do podwyższenia wyniku jednak Gilewski obronił rzut karny wykonywany przez Machowskiego
Różne uczucia towarzyszą sympatykom Piast po wyjazdowym spotkaniu w Zgorzelcu. Wśród nich najczęściej zdaje się słyszeć jedno – niedosyt. To słowo wyraża najwięcej. Piast przegrał to spotkanie, choć wcale nie musiał. Pierwsza, słaba połowa w naszym wykonaniu zakończyła się zasłużonym prowadzeniem gospodarzy. Wydarzenia z drugiej części gry sprawiły, że przełknięcie goryczy porażki w tym meczu jest o wiele cięższe niż zazwyczaj.
Zaczęło się od ataków Nysy. W pierwszych minutach kilkakrotnie piłka znajdowała się w okolicach pola karnego Piasta jednak nie przekładało się to na niebezpieczne sytuacje. Grający z kontry goście pierwsze ostrzeżenie wysłali w 8 minucie, kiedy to techniczny strzał Michalkiewicza na rzut rożny wybił bramkarz Nysy – Barynów. Niestety dla nas, trener Wichowski już w 15 minucie był zmuszony dokonać zmiany. Zastępujący w ataku Grabowskiego Krajewski opuścił boisko uskarżając się na ból mięśnia dwugłowego uda. 3 minuty później straciliśmy bramkę. Pomimo tego, iż wszyscy wiedzą jaką siłą strzału dysponuje pomocnik Nysy Jabłoński otrzymał on piłkę w środku pola i silnym uderzeniem z 20 metrów pokonał Gilewskiego. Stracona bramka podcięła naszym skrzydła, zupełnie oddali pole rywalowi i choć to Piast przegrywał, to Nysa była częściej w posiadaniu piłki i była bliżej strzelenia kolejnej bramki. Groźnie pod bramką „Gila” było głownie po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Po kolejne oskrzydlającej akcji, w 42 minucie w polu karnym piłkę ręką zagrywa D. Ryż i sędzia dyktuje rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podchodzi grający jeszcze wiosna w naszych barwach Machowski lecz jego uderzenie w świetnym stylu broni Gilewski. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
W drugiej połowie ujrzeliśmy innego Piasta. Nasi zawodnicy podeszli wyżej, śmielej zaatakowali i pierwsze 25 minut drugiej połowy zdecydowanie przebiegało pod ich dyktando. Defensywa Nysy popełniała sporo błędów przy wyprowadzaniu piłki, nasi zawodnicy zagrali agresywniej i sprawniej konstruowali szybkie ataki. W obronie bezbłędny był nowo pozyskany przez Piasta Sebastian Tylutki. Zawodnicy Nysy nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Gilewskiego, a nasi dążyli do wyrównania. W tym okresie nie obyło się bez kontrowersji. Najlepszego dnia nie miał asystent sędziego głównego, który kilkakrotnie z niewyjaśnionych powodów sygnalizował pozycje spalone u zawodników Piasta. W końcowych fragmentach spotkania gospodarze skutecznie wybijali naszych z uderzenia. Szansę na wyrównanie miał jeszcze po stałym fragmencie gry Woźny, jednak jego strzał głową minął bramkę Barynowa i stało się jasne, że 3 punkty zostaną w Zgorzelcu.
Żal straconych 3 punktów, tym bardziej w takim meczu. Nysa, zwłaszcza w drugiej połowie była zespołem, z którym powinniśmy zdobyć co najmniej punkt. Tak się jednak nie stało i to gospodarze odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo od powrotu do IV ligi. Porażka w tym spotkaniu znacznie pogarsza naszą sytuacje w tabeli, a przed naszą drużyna najbliższe 3 mecze z trzema przewodzącymi w tabeli ekipami. Miejmy nadzieję, że nasi przebudzą się już w najbliższej kolejce. Zadanie z pewnością nie będzie należało do łatwych bowiem do Zawidowa przyjeżdża lider, rewelacyjny beniaminek – Iskra Kochlice.
NYSA ZGORZELEC - PIAST ZAWIDÓW 1:0 (1:0)
Bramka: 1:0 Jabłoński (18).
NYSA: Barynów - Kaczan, S. Monik, M. Monik, Kościuk, Janicki, Jaworski, Jabłoński, Łuszczyk, Kowal, Machowski
PIAST Gilewski - Woźny, Tylutki, Kotelnicki, Ryż, Sareło (46 Myczkowski), Wichowski, Tkaczyk, Jaworski, Krajewski (15 K. Gorzka), M. Michalkiewicz (82 Kozłowski).